Dzisiaj sesja ze wschodniej części Majorki – z okolic Sa Coma. Gdy wyjeżdżałam z domu (godzina drogi), pisaliśmy jeszcze szybko, jak z pogodą, bo zapowiadali burze i zbierały się chmury. Ania jednak postanowiła: nie ważne! To nawet lepiej bo nie bę∂zie tak gorąco 🙂 Idziemy na żywioł. I.. miała racje. Prognozy jak to na wyspie – zawiodły 😉 tutaj wszystko zmienia się szybko. A pogoda była cudowna, bo towarzyszyła nam lekka rześkość.
To był dla mnie prawdziwy zaszczyt móc fotografować kogoś tak wyjątkowego – dla mnie autorytet w fotografii i jedno z nazwisk, które znałam od początku mojej przygody z fotografią. Wspaniali, kochani , zwariowani – tyle blasku od Was biło!!! Ja zawsze mówię, że rodziny, które do mnie trafiają, to jest moje największe szczęście. Tyle polotu i światełka wnieśliście mi tego dnia!!! Cudowna przygoda i niesamowite spotkanie, które właściwie wynikło całkiem na ostatnią chwilę. Już za Wami tęsknię