Na Mallorce życie nadal płynie powoli. Dzisiaj post bardziej prywatny, bo kalendarz na sezon zapełnia się coraz bardziej i “na chwilę przed” wybrałam się z dziećmi pod Muro do cudownego gaju pomarańczowego, a konkretnie do Finca de naranjas Son Blai. Słońce tego dnia świeciło jeszcze mocniej, a uginające się od ciężaru owoców drzewa sprawiły, że czuliśmy, że przenieśliśmy się nie do zwykłego ogrodu, a czarodziejskiego. Przemili i kochani właściciele oprowadzili nas i opowiedzieli o pielęgnacji takiego ogrodu, o rodzajach drzew i owoców, ich porach kwitnienia i owocowania – coś niesamowitego! Rączki pachniały nam już do końca tego dnia, a do domu wróciliśmy z koszem pomarańczy, który ledwo mogliśmy unieść!Chciałam Wam w ten sposób pokazać, że możliwość pięknych zdjęć oraz niesamowitych miejsc na Mallorce jest nieskończona. Tutaj pomysły się nie kończą!