C

Czy sesje są stresujące? Chyba nie 😉 albo inaczej: stres na początku jest zawsze, ale gdy tylko zasypuję Was moim potokiem słów, widzę jak w oczach mięknięcie i zapominacie o całym tym sesyjnym zamieszaniu. Podczas sesji zawsze na początku trochę Wami kieruję, daję jakieś łatwe zadanie, które jest dla Was zabawą albo udzielam kilku wskazówek. Ale tak naprawdę to, co dzieje się potem, to jest Wasz twórczy chaos. Ja nad nim panuję, ale staram się być bardziej z boku – jednym słowem – daję Wam przestrzeń do bycia sobą. Chyba o to w tych sesjach chodzi – aby przeżyć fajny czas i się otworzyć. Chcę widzieć Was prawdziwych ❤️ i w ogóle lubię te Wasze wygłupy, śmieszne minki, przewroty, tańce, śpiewania <3 i zdradzę Wam sekret – jeszcze nigdy nie wróciłam z sesji czysta 😉 spodnie zielone od trawy to standard haha! Ale warto 🙂  Często po sesji słyszę, że to była fajna przygoda, że w ogóle nie spodziewaliście się, że to będzie tak wyglądało. Cieszą mnie zawsze te słowa. Sesja to czas – który macie tylko dla siebie. To jest ten moment, gdy możecie się powygłupiać, poprzytulać – taaak – rodzice też 😁 Dzisiaj pokazuję Wam sesję świetnych ludzi – tata Maciek kupił ją Agnieszce w prezencie urodzinowym i od tamtej pory jest bohaterem wszystkich moich opowieści na temat, jaki powinien być przykładny mąż 🙂 to oczywiście tak półżartem – ale taaak – sama nieraz marzyłam, aby taki prezent dostać, więc cóż… mężowie do dzieła – macie pomysł podany na tacy 😉

 

Zapraszam Was do oglądania sesji Agnieszki, Maćka, Igusi i Mirelci <3

CLOSE MENU